Podbeskidzie postawiło zielono-niebiesko-czerwonym trudne warunki, płynnej grze nie sprzyjała również fatalna murawa bielsko-bialskiego obiektu. 

- Bardzo ciężkie warunki dzisiaj postawił zespół Podbeskidzia. Murawa też można powiedzieć nie dojechała. Cieszymy się z tego remisu. Naprawdę w całym rozrachunku ten remis będzie cenną zdobyczą. Przygotowujemy się teraz do następnej kolejki z Ruchem Chorzów. Będziemy wszystko robić, żeby te spotkanie wygrać i aby trzy punkty zostały w Legnicy - mówił Łukasz Sapela.

W dużej mierze dopisanie kolejnego punktu do ligowego dorobku Miedzi jest zasługą golkipera, który w 42 minucie obronił rzut karny, zaś minutę przed końcem regulaminowego czasu drugiej połowy w fenomenalnym stylu przeniósł nad poprzeczką piłkę po uderzeniu głową Kacpra Kostorza.

- Nie czuję się bohaterem. Robię to co do mnie należy, to co lubię, to co kocham, to co sprawia mi przyjemność i cieszę się, że dzisiaj pomogłem zespołowi w zdobyczy punktowej. Niewielkiej, ale zawsze zdobyczy. Teraz jedziemy dalej - dodawał legnicki bramkarz.

Zapytaliśmy samego zainteresowanego czy uważa, że był to jego najlepszy występ w zielono-niebiesko-czerwonych barwach.

- Mam nadzieję, że ten najlepszy mecz jeszcze jest przede mną. Cały czas będę pracował ciężko, żeby pokazywać się w każdym spotkaniu jak najlepiej i udowadniać, że to miejsce w bramce mi się należy - podkreślał Łukasz Sapela. - Nie było za wiele tych interwencji. Cieszę się, przede wszystkim, że zachowałem w całym spotkaniu, przez 90 minut koncentrację, choć nie było łatwo, bo też pogoda dzisiaj nie dopisywała, podejrzewam, że był koło 30 stopni. Z tego jestem dumny - kończył.