Mimo to, chyba nikt w Legnicy nie zaryzykuje stwierdzenia, że Miedź jedną nogą jest już w LOTTO Ekstraklasie. Wiosną legniczanie potrafili już bowiem przegrać na swoim boisku derby z niżej notowanym Chrobrym czy stracić punkty z olsztyńskim Stomilem, mimo dwubramkowego prowadzenia do przerwy. W ostatnim meczu w Legnicy zielono-niebiesko-czerwoni pewnie pokonali 2:0 Znicza Pruszków. Czy okiem doświadczonego w ekstraklasie trenera Kubickiego legniczanie poradziliby sobie szczebel wyżej?

- Na pewno jest to ciekawy zespół, który można powiedzieć, że ma spory potencjał jeśli chodzi o ofensywę. Trudno mi powiedzieć, to zależy od wielu czynników. Ale na pewno jest jednym z najlepszych zespołów pierwszej ligi - mówił Dariusz Kubicki, który po meczu w Legnicy pożegnał się z posadą szkoleniowca ekipy spod Warszawy.

W ostatniej kolejce legniczanie przegrali natomiast z byłym klubem Kubickiego, w Bielsku-Białej. To właśnie Podbeskidzie jawi się obecnie jako jeden z głównych kontrkandydatów Miedzi do awansu. Choć trudno cokolwiek wyrokować, bo sytuacja na zapleczu ekstraklasy zmienia się jak w kalejdoskopie. Bielszczanie wiosną przegrali jedynie na inaugurację rundy w Suwałkach. Później m.in. wygrali w Katowicach z GKS-em, a remisowali w Sosnowcu czy Chojnicach. 

Tymczasem Miedź ma przed sobą zarówno pojedynki z walczącym o promocję do ekstraklasy Zagłębiem Sosnowiec, jak i toczącym desperacki bój o pozostanie w lidze GKS-em Tychy. Do tego spotkania z solidnymi Stalą Mielec i Pogonią Siedlce, a na zakończenie być może mecz o wszystko z liderującą obecnie Sandecją Nowy Sącz. Dlatego dzisiejsza potyczka z Wisłą Puławy jawi się jako teoretycznie najłatwiejsza przeprawa na finiszu rozgrywek. Goście potrzebują jednak punktów jak tlenu, by uniknąć degradacji.

- Mamy mecze u siebie. Nic to nie zmienia w porównaniu do wcześniejszych spotkań. I tyle. Jeszcze raz muszę o tym przypomnieć, to nie brak szacunku, ale jutro są Puławy, później będzie następny, następny przeciwnik. Nie, że uciekamy od odpowiedzialności, jesteśmy tak samo obciążeni wynikiem jak kilka innych zespołów. Czy to teraz, że nam zostały te wszystkie mecze u siebie czy wcześniej, nic to nie zmienia. Nie rozumiem, że wcześniej mogliśmy zremisować albo przegrać u nas, a teraz musimy wygrać? Cały czas podchodzimy do każdego meczu, u siebie i na wyjeździe, z chęcią i dużą determinacją wygrania - zapowiada Ryszard Tarasiewicz.

W składzie legniczan zabraknie solidnego punktu - Grzegorza Bartczaka. Początek meczu z Wisłą o godz. 18:00.