Wrócić na zwycięski szlak
Przed Miedzią drugie domowe spotkanie wiosną. W meczu zaległym legniczanie ograli 2:0 MKS Kluczbork, jednak w miniony weekend ponieśli porażkę w Grudziądzu.
- Gdybyśmy nawet po słabszej pierwszej połowie, jeżeli chodzi o nasze rozgrywanie piłki, nie popełnili dwóch błędów indywidualnych, to byśmy bramki nie stracili. Zawsze są dwie połowy i one nigdy nie są takie same. Nie jest jednak w naszej naturze, żeby mieć tak dwie diametralnie różne połowy meczu. Straciliśmy na wyjeździe dwie bramki, co też nam się nie zdarzało. Ale nie ma podstaw, żeby myśleć czy to zachwieje naszą równowagę. Moglibyśmy mówić, że coś straciliśmy czy przegraliśmy, jeżeli to by była 32 czy 33 kolejka, a w ostatnich 2-3 kolejkach trzeba byłoby zdobyć maksymalną liczbę punktów. Mecz się odbył. Zawodnicy są świadomi, tak samo jak i my, w jaki sposób straciliśmy bramki, których mogliśmy uniknąć - mówi Ryszard Tarasiewicz, szkoleniowiec zielono-niebiesko-czerwonych.
Bytovia, choć na obcych boiskach zdobyła cztery punkty mniej, w grach wyjazdowych zdobyła aż osiem bramek więcej! W dziesięciu domowych meczach drużyna Tomasza Kafarskiego odniosła cztery zwycięstwa, dwukrotnie remisowała i cztery razy przegrywała, przy bilansie bramkowym 8-9. W gościnie Bytovia tryumfowała dwa razy, zaś po cztery razy remisując i przegrywając. Wyjazdowy bilans bramek piątkowych rywali Miedzi to jednak 16-19. Statystyki mówią więc, że ekipa tracąca sześć punktów do legniczan albo preferuje poza swoim terenem bardziej ofensywny styl, albo jest niezwykle groźna w grze z kontry.
- Patrząc przez pryzmat statystyk myślę, że one biorą się z tego, że zespół Bytovii bardziej czeka na wyprowadzenie szybkiego ataku i kontry. Wiadomo, że zawsze każdemu zespołowi, bez względu na to, jaką prezentuje klasę, jest łatwiej tak grać, bo jest więcej przestrzeni. Mają ku temu zawodników, którzy przy odrobinie wolnego miejsca na boisku potrafią strzelić bramkę. Jest to jeden z zespołów, który był też zaliczany do kandydatów do awansu. Ta grupa jest dosyć duża. Pokazały to mecze wcześniejsze, że żadna drużyna nie jest w stanie robić taką różnicę jakbyśmy sobie to wyobrażali. Moglibyśmy myśleć, że zespół, który opuszcza ekstraklasę powinien przejść, może nie spacerkiem, ale nie powinno być mu trudno, żeby awansować. Okazuje się, że inne zespoły mają naprawdę kilku dobrych zawodników w swoich szeregach i nikt nie odbiega o 2-3 klasy od przeciwnika - podkreśla trener Miedzi.
Jesienią w Bytowie górą byli gospodarze, wygrywając 1:0 po bramce rezerwowego Jakuba Bąka tuż przed końcem spotkania. Wtedy czasu na odrobienie strat nie było, jednak legniczanie nie najlepiej radzą sobie w sytuacji, gdy muszą gonić wynik.
- W każdym meczu oddajemy 13-14 strzałów albo nawet więcej. Mamy 7-8 celnych uderzeń. To nie jest nasza pasywność. Jest taki mecz jak np. w Mielcu, gdzie przegrywaliśmy i mieliśmy 4-5 sytuacji na wyrównanie. Mogliśmy nawet wygrać. Analogiczne sytuacje są, gdy jest 0:0 czy 1:0. Żeby nie sięgać dalej, mogliśmy z Kluczborkiem skończyć 4 albo 5:0. Takie sytuacje mamy przy 0:1 czy 1:1. Stwarzamy sobie okazje, raz one wpadają a raz nie. To nie jest tak, że po stracie bramki czy przez okres dłuższego prowadzenia przeciwnika nie wiemy co zrobić na boisku i nie mamy pomysłu. W każdym meczu mieliśmy kilka sytuacji. Rzut karny też się nie bierze z niczego. Trzeba sprowokować przeciwnika do błędu - przekonuje Ryszard Tarasiewicz.
Teraz Miedź nie może pozwolić sobie na to, by to rywal sprowokował legniczan do błędu. Ligowa czołówka, która w minionej kolejce niespecjalnie chciała uciekać, może już bowiem na ekipę ze Stadionu im. Orła Białego nie czekać. Podopieczni trenera Tarasiewicza będą musieli jednak uważać, bowiem i Bytovia będzie chciała odkuć się za nieudaną inaugurację wiosny na własnym boisku. Tydzień temu ekipa Tomasza Kafarskiego przegrała u siebie 0:1 z Wisłą Puławy.
- Nawet jeśli przegrywamy jedną bramką, co się zdarza rzadko, a dwoma to już nie pamiętam jak dawno, to my przy tym wyniku stwarzamy sobie sytuacje, a przy tym nie dopuszczamy przeciwnika do następnych okazji na zdobycie bramki. To jest wielkość mojego zespołu i zawodników, że nie idziemy żeby pokazać całemu światu czy opinii publicznej, że teraz albo nigdy. Nie teraz albo nigdy, bo taka partyzantka kończy się 3-4 golami i wtedy można zapomnieć o jakimkolwiek korzystnym rezultacie. Uważam, że gra mojego zespołu jest bardzo świadoma, rozsądna i na tyle ile to możliwe dynamiczna - kończy szkoleniowiec Miedzi.
Początek piątkowego meczu z Bytovią o godz. 18:00. Bramy oraz kasy stadionowe zostaną otwarte na dwie godziny przed pojedynkiem.
Zobacz także
Tarasiewicz: Nie skreślam zawodników po jednym meczu
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. legnica24h.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Reklama
Reklama
Najczęściej komentowane
Ostatnie opinie
Cichy wielbiciel Pani Marta jest ładna. Zakochać się można :)
10 listopadaMarta Bilejczyk-Suchecka nowym dyrektorem Legnickiego Centrum Kultury