- Gratuluję swojemu zespołowi tego punktu. Graliśmy bardzo konsekwentnie, organizacja gry była na bardzo wysokim poziomie, przy odrobinie szczęścia, bo słupki, porzeczki były po naszej stronie. Cieszy nas ten punkt, chociaż na pewno w ofensywie mogliśmy sobie wypracować ciut więcej sytuacji i być bardziej pazerni na strzelenie bramki. Ale ten punkt jest dla nas punktem dodanym w tabeli i na pewno nas cieszy - podsumowywał Tomasz Kafarski, trener Górnika Łęczna.

Szkoleniowiec zielono-czarnych odniósł się również do sytuacji z doliczonego czasu gry, gdy jego piłkarze trafili do siatki legniczan. Arbiter odgwizdał jednak pozycję spaloną.

- Sami zawodnicy mówią, że spalony był ewidentny. Szkoda, że Patryk nie wyczekał pozycji, bo zagranie było o tyle dobre, że nawet z pozycji nie spalonej można było to skończyć. Mielibyśmy trzy punkty i euforia byłaby pewnie ogromna - zauważał trener Kafarski, który ocenił również zachowanie strzelca nieuznanej bramki, który protestując otrzymał żółtą kartkę. - Strzela zawodnik bramkę, jest w fazie euforii, a widzi chorągiewkę i nagle mu się życie burzy - dodawał.

Opiekun gości komplementował również ekipę ze Stadionu im. Orła Białego. Pochwalił też swoich graczy.

- Nie przyjechaliśmy tu po punkt. Przyjechaliśmy po trzy, ale wiedzieliśmy z kim gramy, z jakim zespołem. Miedź gra bardzo dobrą piłkę, ma bardzo dobrego trenera i bardzo dobrych piłkarzy jak na tę ligę. Pierwsza połowa była na pewno pod dyktando Miedzi, ale skłaniałbym się ku temu, że druga połowa była pod dyktando nasze. Byliśmy stroną, która wyżej odbierała piłkę. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce. Co prawda nie pod bramką przeciwnika, tak jak to robiła Miedź, która była klarowniejsza pod naszą bramką. Ale w polu na pewno nie odstawaliśmy i jestem zadowolony z tego co pokazaliśmy - kończył Tomasz Kafarski.