- Chcieliśmy ten mecz wygrać. Były ku temu przesłanki, ponieważ wcześniej dobrze się prezentowaliśmy. Nie sądzę, żeby dzisiaj było odwrotnie. Na pewno ten atak pozycyjny był niezły do 35-40 metra. Trafiliśmy na zespół, który dobrze dzisiaj bronił, blisko siebie. Może trochę za mało graliśmy szybciej w boczne sektory boiska czy to z lewej, czy prawej strony. Powinniśmy podejmować więcej pojedynków jeden na jeden i szukać zagrożenia w polu karnym przeciwnika. Właściwie w pierwszej połowie dwa dośrodkowania, które się skończyły jedną bramką dla Głogowa. My mieliśmy może bardziej klarowną sytuację, bo w ostatniej chwili zawodnik wybił piłkę z pustej bramki. W drugiej połowie dążyliśmy do wyrównania. Udało nam się to, właśnie po takiej akcji, których chcieliśmy przeprowadzać więcej. Mówiliśmy o tym w przerwie, żeby z tych bocznych sektorów dośrodkowywać w pole karne. Udało nam się doprowadzić do remisu. Następnie, nie wiem czy był rzut wolny bo byłem za daleko. Faktem jest, że wcześniej nasza piłka wybita i powinien być odgwizdany rzut wolny na Vojtusie. Bardzo ładny strzał z rzutu wolnego i mecz się zakończył naszą porażką. Nadal jesteśmy w grze. Takie mecze będą miały miejsce tutaj. Nie wiem czy to coś zmieni, czy nie w odbiorze przez kibiców naszego stylu gry, ale atak pozycyjny to najtrudniejsza sztuka. Trzeba wiele cierpliwości. Nie będziemy kopać do przodu, aby kopać. Żeby stwarzać pozory, że gramy ofensywnie - mówił Ryszard Tarasiewicz.